Przedsięwzięciem dowodzi Krystyna Ciszek, emerytowana nauczycielka, bowiem jej syn Max z Widzialnej Ręki Starachowice leczy się po operacji kolana. Ale "trzyma rękę na pulsie".
- Przez cały miniony tydzień coś się u nas działo - mówi Max. - Najpierw zaufali nam Holendrzy. To młodzi ludzie, którzy chcą pomagać Ukrainie. Podejrzeli nas w sieci i robią dokładnie to, co my. Zbierają rzeczy na potrzeby wojska. Przede wszystkim tabletki do uzdatniania wody i paliwka do gotowania. Rosjanie niszczą za sobą cała infrastrukturę, nie wiadomo co za sobą zostawiają. W końcu, po 15 godzinnej podróży Jerome i Ivan dostarczyli pomoc. I prawie natychmiast pojechali z nią na Ukrainę. Zgłosił się do nas człowiek z Drawska Pomorskiego oferując stację do uzdatniania wody. Na pewno przyda się w jednym ze szpitali. Z Niemiec przywieźliśmy dla naszej Armii Zbawienia biblie i książeczki do czytania w języku ukraińskim. Nasz znajomy pułkownik z Ukrainy informuje nas co jest aktualnie potrzebne. Prawdopodobnie Rosjanie użyli broni chemicznej, donoszą z Ukrainy pułkownik Aleksander i nowa w grupie pomocowej Jennifer z Los Angeles, bo żołnierze na froncie źle się czuli, mieli trudności z oddychaniem. Chyba jesienią szykuje się rosyjska ofensywa, bo Ukraińcy już teraz proszą o ciepłe rzeczy: czapki, bieliznę.
21 lipca wyjechał ze Starachowic bus zładowany żywnością. Z pomocą Armii Zbawienia załadowano 2500 kilogramów konserw, suchej żywności i innych specjałów i pojechał do Lwowa. Stamtąd auto rozwiezie to po okolicznych miejscowościach przyfrontowych gdzie nie ma nic do jedzenia.
Tymczasem w Starachowicach był pastor Aleksander z San Jose w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych, który także dostarczył pomoc. W dalszym ciągu trwają rozmowy z Norwegami na temat możliwości leczenia u nich żołnierzy ukraińskich. Najpierw kilka dni spędziliby w Starachowicach.
Ale na pewno dla nikogo nie zabraknie słodyczy. Ostatnio skontaktował się z Widzialną Ręką człowiek z fabryki w Kunowie i zaoferował ciastka. Pięć palet słodyczy.
-W ogóle ludzie oferują bardzo dużo rzeczy dla dzieci - mówi Max Ciszek. - Ostatnio zaopiekowaliśmy się rodzinami polskimi na Ukrainie. Konkretnie dwie rodziny w miejscowości Stryj. Wszak Lwów, Sambor i Stryj, to stare, kresowe miasta polskie - dodaje.
Zobaczcie jak wygląda starachowicka pomoc na Ukrainie
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?