Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielkie sprzątanie Lubianki w Starachowicach. Wśród śmieci znaleźli nawet cały kajak (dużo zdjęć)

Sławomir Sijer
Mnóstwo butelek, kilkanaście opon a nawet cały kajak sprzątnęli z dna Lubianki Starachowiczanie, którzy odpowiedzieli na apel dwojga mieszkańców Osiedla Południe Agnieszki Chedy i Piotra Babickiego i przyszli w sobotę, 6 października, nad zalew.

Mimo, iż w ciągu ostatnich tygodni było to trzecie sprzątanie zalewu, śmieci nie zabrakło. Po dwóch godzinach sprzątania po brzegi wypełniła się workami ciężarówka "Starachowiczanki", a wiele osób było jeszcze w terenie. Byli też i tacy, którzy zbierali śmiecie po drugiej stronie zalewu i przyszli do "centrali" akcji powiedzieć, skąd można zabrać ciężkie, pełne worki.

Najbardziej okazałym znaleziskiem był... cały kajak. Z mułu wygrzebali go członkowie starachowickiego Klubu Płetwonurków "Kalmar" Paweł Krzyżanowski, Kamil Fiutowski i Hubert Zieliński. Niezmordowany był Adrian Kopeć, siódmoklasista ze szkoły numer 6. Bez przerwy krążył po dnie zbiornika dostarczając kolejne worki śmieci, a jego specjalnością były zatopione kiedyś opony. A gdy akcja dobiegła końca, Adrian pomagał jeszcze organizatorom w uprzątnięciu namiotu, stolików i innych sprzętów.

Starachowiczanie przyszli nad Lubiankę całymi rodzinami, nie tylko z Południa. "Rekord odległości" pobiła rodzina spod Lublina, która przyjechała do Starachowic w odwiedziny do rodziny. W ramach spaceru wzięli udział w sprzątaniu. Na wszystkich uczestników na miejscu czekały worki, wiaderka, uchwyty do zbierania śmieci, rękawice i mnóstwo niespodzianek dla dzieci.
A pogoda w sobotę wybitnie sprzyjała takim rodzinnym, pożytecznym spacerom. Do "centrali" co chwilę podchodził ktoś z workiem śmieci. Najmłodsi mogli w zamian wziąć udział w losowaniu nagród (książki, maskotki, solidne torby na zakupy) przy pomocy koła fortuny. Dla wszystkich był poczęstunek: napoje, pop corn, pajdy ze smalcem, pieczone w ognisku kiełbaski).

Trudno policzyć ile osób wzięło udział w akcji. Do "rodzinnego" zdjęcia ustawili się ci, którzy akurat w tym momencie byli na miejscu, ale co najmniej kilka razy tyle osób, z workami w rękach spacerowało wówczas po osuszonym zalewie.
Gdy wracali, nie pytali czy to już koniec i czy mogą iść. Najczęściej zadawanym pytaniem tego dnia było: Czy mogę dostać jeszcze jeden worek?

POLECAMY RÓWNIEŻ:

Praca marzeń, czyli TOP 10 wyjątkowych stanowisk pracy

ZOBACZ TAKŻE: W PUNKT. HEYNEN, TRENER POLSKICH SIATKARZY, "JEST SZALONY, ALE JEST W TYM METODA"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na starachowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto